l

Przedruk z:

Pismo historyczno-społeczne nr 1(2) 2012,

 Fundacja Niepodległości, Lublin

 

 

 

 

Dariusz Szczepiński

 

Kazimierz Tumidajski – życiorys pisany wojnami

        

Kazimierz Antoni Tumidajski, używający podczas drugiej wojny światowej kilku pseudonimów: "Kazimierz Grabowski", "Edward", "Marcin", urodził się 28 lutego 1897 roku w Radłowie, w powiecie tarnowskim. Tam jego rodzice, Karol i Magdalena z Jawieniów, przenieśli się w 1885 roku z Gorlic. Pięćdziesięcioletnie życie Tumidajskiego można podzielić na kilka etapów: dzieciństwo i młodość, służba wojskowa w II Rzeczypospolitej, wojna obronna we wrześniu 1939 roku, działalność w ramach Polskiego Państwa Podziemnego, represje Sowietów po II wojnie światowej.

 

Kazimierz Tumidajski wychowywał się w gronie czterech braci i pięciu sióstr. Była to rodzina szczególna, od lat panował w niej duch polskości i głębokiego patriotyzmu. Dziesięcioro dzieci państwa Tumidajskich już od najmłodszych lat stykało się też z ideą społecznikowską, działania na rzecz dobra wspólnego. Niewątpliwie atmosfera w domu rodzinnym miała ogromny wpływ na dorosłe życie Kazimierza. Wydaje się jednak, że najważniejszą w tym rolę odegrali ojciec i starszy brat Aleksander. Karol Tumidajski był prezesem miejscowego ogniska "Sokoła" i "Kasy Stefczyka". Losy brata były wręcz niezwykłe. Był starszy od Kazimierza o siedem lat, urodził się 20 marca 1890 roku. Ukończył I Gimnazjum w Tarnowie, a potem prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W chwili wybuchu I wojny światowej porzucił pracę i wstąpił do Legionów. Rok 1918 nie był kresem jego wojennej drogi. Uczestniczył w walkach pod Lwowem, gdzie 9 stycznia 1919 roku został dwukrotnie ranny i bestialsko dobity przez Ukraińców. Na uwagę zasługuje fakt, iż trumnę ze zwłokami Aleksandra sprowadził do rodzinnego Radłowa Kazimierz.

 

Edukacja Kazimierza Tumidajskiego rozpoczęła się identycznie jak starszego brata, uczęszczał do tego samego gimnazjum w Tarnowie. Dalszy jej tok przerwał wybuch wojny. Tumidajski, mimo braku zgody rodziców, wstąpił do Legionów, walczył na Węgrzech i w Galicji Wschodniej. Ważnym momentem tego okresu był tzw. kryzys przysięgowy w lipcu 1917 roku. Tak nazwano odmowę złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec Wilhelmowi II przez żołnierzy Legionów Polskich. W jego wyniku różnie ułożyły się losy legionistów. Tumidajski znalazł się w tej części II Brygady, którą internowano w węgierskim Marmares Siget. Następnie wcielono go do armii austriackiej, z której zdezerterował. Walkę podjął ponownie w maju 1918 roku, uczestnicząc w bojach pod Kaniowem. Ponownie dostał się do niewoli, był to jednak krótki epizod zakończony ucieczką. W Kijowie wstąpił do lotnego oddziału Polskiej Organizacji Wojskowej, którym dowodził Leopold Kula-Lis. Oddział ten specjalizował się w akcjach sabotażowych, skierowanych przeciwko Niemcom.

 

11 listopada 1918 roku spełniło się wielkie marzenie Tumidajskich - odrodziła się wolna Polska! Niepodległe państwo czekało jeszcze kilka lat walki o terytorialny kształt państwa. Decyzja Kazimierza mogła być tylko jedna - wstąpienie do formujących się jednostek Wojska Polskiego. Pierwsza ważna misja w służbie II Rzeczypospolitej to udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Tumidajski dostał przydział do sztabu Dowództwa Frontu Wołyńskiego, następnie do sztabu 3. Armii, aż w końcu trafił do Grupy Operacyjnej generała Edwarda Śmigłego-Rydza. O roli radłowskiego legionisty w tym konflikcie najdobitniej świadczy fakt, że otrzymał Krzyż Virtuti Militari V klasy i czterokrotnie Krzyż Walecznych. Zakończenie wojny rozpoczęło nowy etap w karierze wojskowej Kazimierza Tumidajskiego. Ukończył kurs dowódców kompanii w Rembertowie, następnie pełnił służbę w 6. pułku piechoty Legionów w Wilnie, w Oddziale V Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie, jako kwatermistrz w stopniu kapitana w 36. pułku piechoty Legii Akademickiej w Warszawie, w stopniu majora w III batalionie 2. pułku Strzelców Podhalańskich w Olechowcach.

 

Jednostka w Olechowcach koło Sanoka była ostatnim przydziałem przed wybuchem II wojny światowej. Wraz z rozpoczęciem działań zbrojnych batalion Kazimierza Tumidajskiego wszedł w skład 156. pułku piechoty, który w strukturach 21. Dywizji Piechoty Górskiej walczył w okolicach Bochni, Brzeska, Nowego Wiśnicza i Tarnowa. Dziwny zbieg okoliczności sprawił, że ostatnia bitwa, jaką stoczył jego oddział, miała miejsce w rodzinnych stronach. Właśnie tam, w Radłowie i w rejonie mostu w Biskupicach Radłowskich, 7 i 8 września 1939 roku odbyło się największe we wschodniej Małopolsce starcie wojsk polskich z Niemcami. Tumidajski kontynuował walkę także 9 września, zdołał wyprowadzić część swoich żołnierzy z okrążenia i w doskonale znanych sobie lasach radłowskich stworzył jeden z pierwszych oddziałów partyzanckich. Walczył z Niemcami na tyłach frontu jeszcze przez kilka tygodni.

 

Klęska wrześniowa spowodowała zmianę planów Tumidajskiego. Rozwiązał oddział i schronił się w dworku swojego brata Juliana w Dołędze. Zdruzgotany rozmyślał o przyszłości. Zdecydował, że poprzez Węgry dostanie się do Francji i wstąpi do tworzącej się armii polskiej. Listopad 1939 roku przyniósł kolejną zmianę, postanowił pozostać w okupowanej Polsce i rozpocząć działalność konspiracyjną. Wyjechał do Tarnowa, gdzie do końca 1939 roku pełnił funkcję komendanta Organizacji Orła Białego. Wraz z początkiem 1940 roku objął funkcję inspektora rejonowego konspiracyjnych komórek Służby Zwycięstwu Polski. W Tarnowie, używając pseudonimu "Kazimierz Grabowski", przebywał prawie rok. Zagrożenie dekonspiracją i aresztowaniem przez gestapo zdecydowało o wyjeździe do Krakowa. Tam przez kilka miesięcy pełnił kolejno funkcje II zastępcy kierownika akcji czynnej sztabu Obszaru Południowego Związku Walki Zbrojnej oraz zastępcy szefa sztabu Komendy Okręgu Kraków Związku Walki Zbrojnej. W tym okresie, już w stopniu podpułkownika, funkcjonował pod pseudonimem "Edward". Podlegał mu teren Małopolski, byłego Centralnego Okręgu Przemysłowego oraz Zaolzie.

 

Wiosną 1941 roku, kolejny raz zagrożony aresztowaniem, Tumidajski wyjechał do Warszawy, skąd skierowano go do Lublina. Tutaj "Marcin", bo taki przybrał pseudonim, został szefem sztabu Okręgu Lublin Związku Walki Zbrojnej. 1 stycznia 1943 roku, już jako pułkownika, mianowano go komendantem Okręgu Lublin Armii Krajowej.

 

Lubelskie struktury Armii Krajowej zawdzięczają Kazimierzowi Tumidajskiemu bardzo wiele. To pod jego dowództwem:

-     Okręg Lublin Armii Krajowej podzielono na 5 inspektoratów i 15 obwodów;

-     wzmożono działalność dywersyjną, skupiając się przede wszystkim na przecięciu niemieckich szlaków komunikacyjnych prowadzących na front wschodni;

-     rozwinięto na szeroką skalę walkę partyzancką, wykorzystując doskonałe warunki terenowe,

-     przeprowadzono akcję scaleniową, w wyniku której w strukturach Armii Krajowej znalazły się prawie wszystkie organizacje niepodległościowe, w tym Narodowa Organizacja Wojskowa, duża część Batalionów Chłopskich oraz większość Narodowych Sił Zbrojnych.

 

Wraz z opanowaniem przez Sowietów całej Lubelszczyzny

 rozpoczął się najtragiczniejszy rozdział życia Kazimierza Tumidajskiego

 

Tę dobrą organizację i sprawność bojową wykorzystano na Lubelszczyźnie pomiędzy 20 a 29 lipca 1944 roku, w czasie akcji "Burza". Kazimierz Tumidajski uzyskał wcześniej zgodę Komendy Głównej Armii Krajowej na posługiwanie się stopniem generała brygady. Miało to podnieść rangę zarówno komendanta, jak i okręgu wobec Rosjan. To on był współautorem planu operacyjnego akcji "Burza" w Lubelskiem. Plan zakładał zajmowanie miejscowości w chwili odwrotu Niemców, manifestację polskości na zajętych terenach, ataki na główne węzły komunikacyjne, nie wykluczano także współdziałania z Armią Czerwoną. Efekty, jakie uzyskano, były imponujące. Przed wkroczeniem Rosjan zajęto: Bełżec, Garbów, Firlej, Kamionkę, Kock, Końskowolę. Kozłówkę, Krasnystaw, Kurów, Lubartów, Michów, Nałęczów, Poniatową, Ryki, Urzędów oraz Wąwolnicę. We współdziałaniu z Rosjanami wyzwolono natomiast: Białą Podlaską, Chełm, Frampol, Łuków, Międzyrzec, Puławy, Radzyń, Tomaszów Lubelski, Zamość i Zwierzyniec. Szczególne znaczenie miał oczywiście Lublin. Tutaj 22 lipca zajęto wiele strategicznych obiektów, w tym dworzec kolejowy, natomiast 23 lipca w czasie ataku sowieckiego na ulicach miasta walczyła także Armia Krajowa. W wyzwolonym Lublinie pojawiły się patrole Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa.

 

Wraz z opanowaniem przez Sowietów całej Lubelszczyzny rozpoczął się naj tra-giczniejszy rozdział życia Kazimierza Tumidajskiego. 27 i 29 lipca doszło do spotkań z dowódcą 69. Armii generałem Władimirem Kołpaczką. Postawiono swoiste ultimatum - albo dojdzie do natychmiastowego wcielenia żołnierzy Armii Krajowej do armii gen. Zygmunta Berlinga, albo nastąpi ich rozbrojenie. "Marcin", przetrzymywany, jako zakładnik, zdecydowanie odrzucił pierwsze żądanie, a widząc kolejne internowane oddziały, wydał rozkaz demobilizacji i rozbrojenia. Po chwilowym odzyskaniu wolności Tumidajski nadał ostatnią depeszę do Komendy Głównej: Mimo stosunku Sowietów do AK, uważam za konieczne ujawnianie się na dalszych terenach. Wykazuje to naszą postawę i zwartość, otwierając oczy Sowietom, że niepodzielnymi panami terenu jesteśmy my. (Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945). NKWD zatrzymała go 31 lipca 1944 roku w Lublinie, po czym został przewieziony do Chełma. Doszło tam do rozmów z Rosjanami oraz przedstawicielami PKWN. Ich celem było nakłonienie Tumidajskiego do uznania nowych władz i podporządkowania się im. Propozycje te spotkały się jednak z ponowną, zdecydowaną odmową. Tumidajski, mając na uwadze ewentualne represje wobec ludności cywilnej, nie zgodził się także na próbę odbicia go z rąk sowieckich przez Kedyw. Do faktycznego aresztowania, wraz z okręgowym delegatem rządu Władysławem Cholewą, doszło 4 sierpnia 1944 roku. Pierwsze przesłuchania odbyły się w siedzibie NKWD w Lublinie. 6 sierpnia przetransportowano aresztowanych samolotem ze Świdnika do więzienia Lefortowo w Moskwie. Od września 1944 roku Tumidajski przebywał w obozie w Charkowie, a w styczniu 1945 roku przewieziono go do obozu w Diagilewie niedaleko Riazania. Był to obóz szczególny, w założeniu dla uprzywilejowanych, dla najważniejszych postaci Armii Krajowej i okręgowych delegatur rządu. W rzeczywistości warunki były podobne jak w innych łagrach, oficerowie nie byli jedynie zmuszani do pracy. Złe warunki, brak nadziei na powrót do ojczyzny, utrudnienia w kontaktach z rodzinami spowodowały bunt polskich więźniów. Wobec braku odzewu na wielokrotne protesty, postanowiono przeprowadzić zbiorową głodówkę. Rozpoczęła się ona 29 czerwca 1947 roku o godzinie 6 rano. Bezradność Rosjan doprowadziła do tego, że część najwyższych stopniem, w tym Kazimierza Tumidajskiego, przetransportowano do szpitala NKWD w Skopino. Tam głodówki nie zaprzestano i Rosjanie podjęli decyzję o przymusowym karmieniu więźniów. 4 lipca 1947 roku, w czasie najprawdopodobniej nieprawidłowo przeprowadzonego zabiegu, Kazimierz Tumidajski zmarł. Pochowano go w anonimowej, numerowanej mogile na skopińskim cmentarzu szpitalnym.

 

Rodzina Tumidajskich była wielokrotnie ciężko doświadczana w czasie kolejnych wojen. W listopadzie 1918 roku, w czasie epidemii grypy "hiszpanki", zmarł ojciec rodziny Karol Tumidajski. Rok później, jak wspominano, zginął na wojnie syn Aleksander. Zrozpaczona matka Magdalena Tumidajski już do końca życia chodziła w żałobie. Musiała znaleźć jednak siły i środki na wykształcenie młodszych dzieci. Tragiczne były także losy najbliższych Kazimierza. Swoją żonę Janinę, z domu Oborską, poznał w 1920 roku w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Janina brała w niej czynny udział. W latach konspiracji pełniła rolę łączniczki pomiędzy Komendantem Okręgu a Komendą Główną Armii Krajowej. Konsekwencje konspiracyjnej działalności, zarówno własnej, jak i rodziców, poniosły też ich dzieci. Leszek, żołnierz Kedywu, został aresztowany przez Niemców i zginął w publicznej egzekucji 3 grudnia 1943 roku. Wandę, członkinię Szarych Szeregów, aresztowano i uwięziono na Pawiaku, a 1 marca 1944 roku wywieziono do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck, Do Polski, przez Szwecję, przyjechała dopiero w 1947 roku.

 

 Żona Kazimierza Tumidajskiego dowiedziała się o aresztowaniu męża w 1944 roku z prasy podziemnej. Z ogarniętej powstaniem Warszawy dotarła do Lublina dopiero w październiku. Część drogi odbyła pieszo, część ciężarówką i mimo że poszukiwało ją NKWD, szczęśliwie dotarła na miejsce. Pierwszym jej krokiem było wyrobienie dokumentów na nazwisko Grabowska, gdyż męża aresztowano jako Kazimierza Grabowskiego. Pomocy udzieliła rodzina Stryczulów i kapelan Okręgu Lubelskiego AK Aleksander Iwanicki. To właśnie z księdzem udała się do generała Zygmunta Berlinga, by interweniować w sprawie aresztowania męża. Berling odmówił pomocy, zgodził się tylko skontaktować ich z generałem Michałem Rolą-Żymierskim. Ten w ogóle odmówił rozmowy, mając prawdopodobnie w pamięci rok 1942. Wtedy bowiem Żymierski prowadził z Tumidajskim bezowocne negocjacje, dotyczące włączenia go w struktury konspiracyjne. Zdesperowana żona postanowiła samodzielnie szukać informacji o mężu. Skontaktowała się z adwokatem Stanisławem Bartkiewiczem, zajmującym się sprawami żołnierzy Armii Krajowej. Mieszkanie mecenasa było obserwowane przez NKWD i Janina Tumidajska została aresztowana. Zachowały się wspomnienia współosadzonych, którzy tak ją zapamiętali: (...) zachowywała się z godnością, pomagała innym, podtrzymywała wszystkie kobiety na duchu. Odnosiła się z dumą i pogardą wobec prześladowców, wartowników, którzy nie odstępowali kobiet w celi przez całą dobę, co było dla uwięzionych bardzo poniżające i krępujące. (Radło" nr 2/2008). Po kilku dniach zatrzymaną niespodziewanie zwolniono i wróciła do Warszawy. Janina Tumidajska zmarła w 1980 roku. Pochowano ją na Cmentarzu Powązkowskim

 

Ważną rolę w powojennej historii rodu odegrała córka generała Wanda Tumidajska-Styrczula.  O śmierci Kazimierza Tumidajskiego rodzina dowiedziała się po kilku latach od żołnierzy wracających z sowieckich obozów. Przez ponad 40 lat niemożliwe było jednał ustalenie miejsca pochówku. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1990 r., gdy na stanowisko konsula generalnego w Moskwie został mianowany Michał Żurawski. Wanda Tumidajska-Styrczula przedstawiła konsulowi historię starań rodziny, związanych z odszukaniem grobu. Zaangażowanie Michała Żurawskiego, a także riazańskiego oddziału Stowarzyszenia Memoriał pozwoliły na ustalenie miejsca pochówku i zgodę Rosji na ekshumację. Termin ustalono na 18 lipca 1991 roku. Pani Wanda przybyła do Moskwy z synem. Zabrała ze sobą także dokumentację dentystyczną generała, niezbędną do identyfikacji. Po otwarciu mogiły nie stwierdzono śladów po trumnie i mundurze, czaszka oddzielona była od pozostałej części szkieletu. Identyfikacja była możliwa dzięki temu, że czaszka nosiła ślady trepanacji, a tę generał przechodził. Zgadzał się też wzrost i uzębienie. Szczątki generała powróciły do Polski 22 lipca 1991 roku samolotem PLL LOT. Warto wspomnieć, że ówczesny dyrektor generalny LOT-u Bronisław Klimaszewski zobowiązał się do bezpłatnego użyczenia samolotu.

 

Po 46 latach spełniła się ostatnia wola generała Kazimierza Tumidajskiego, aby jego ciało mogło spocząć w polskiej ziemi, wśród towarzyszy broni. Uroczysty pogrzeb odbył się 14 września 1991 roku w kwaterze Armii Krajowej na cmentarzu wojskowym w Lublinie. Oprócz rodziny, kombatantów, kompanii honorowej Wojska Polskiego, obecni byli także biskup polowy Wojska Polskiego ks. Leszek Sławoj-Głódź i konsul Michał Żurawski. We wrześniu 1944 roku Kazimierz Tumidajski został odznaczony przez generała Kazimierza Sosnkowskiego Orderem Virtuti Militari IV klasy. Postanowieniem Prezydenta RP Lecha Wałęsy z 28 września 1994 roku pośmiertnie awansowano Kazimierza Tumidajskiego do stopnia generała brygady.

 

Ostatnią postacią z rodziny Tumidajskich (Wanda Tumidajska-Styrczula zmarła w kwietniu 2010 roku w Warszawie), która ma ścisły związek z życiem i śmiercią generała, jest jego wnuczka Joanna Zaradkiewicz. W domowym archiwum zbierała wszystkie pamiątki po dziadku i kilka lat temu postanowiła przekazać zbiór 80 oryginalnych dokumentów i fotografii jego rodzinnemu Radłowowi. Miejscowa Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna i wydawany przez nią kwartalnik "Radło" udostępniają te niezwykłe zbiory wszystkim zainteresowanym. Warto też dodać, że Radłów oraz Lublin to miejscowości, w których Kazimierz Tumidajski stał się patronem ulicy.

 

Śledztwo w sprawie śmierci Kazimierza Tumidajskiego lubelscy prokuratorzy z Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu rozpoczęli jeszcze w latach 90. W 2004 roku sprawę przekazano z lubelskiego oddziału IPN do krakowskiego. Istnieją podejrzenia, że część rosyjskiej dokumentacji jest sfałszowana. Na przykład data na protokole z sekcji zwłok, stwierdzającym paraliż serca jako przyczynę zgonu jest późniejsza niż data pochówku. Trudno więc wykluczyć, iż śmierć spowodowana przez funkcjonariuszy NKWD nie była zdarzeniem przypadkowym. Rosjanie odmówili także przesłuchania żyjących jeszcze świadków wydarzeń z 1947 roku. Argumentowali to w ten sposób, iż nawet gdyby przyjąć możliwość zabójstwa, to nie jest to zbrodnia przeciwko ludzkości, ale przestępstwo pospolite podlegające przedawnieniu. Doskonale znamy ten typ argumentacji. Jakże często słyszymy podobne słowa przy próbach usprawiedliwiania innych zbrodni totalitaryzmu sowieckiego.

 

Generał Kazimierz Tumidajski jest prawdziwym symbolem "żołnierzy wyklętych". Całe jego życie, wypełnione ciężkimi doświadczeniami wojennymi, to przekaz dla następnych pokoleń Polaków. Dzięki niemu stale możemy przypominać sobie jak właściwie rozumieć sens takich słów, jak patriotyzm, honor, lojalność czy duma narodowa.

 

Dariusz Szczepiński

- nauczyciel historii w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 4

 im. Orląt Lwowskich w Lublinie

 

 

 

 

 

 

Bibliografia:

-     Armia Krajowa w dokumentach 1939-194 t. III. Wrocław 1990

-     Drużyńska Jolanta, Stanisław M. Jankowski, Wyklęte życiorysy, Poznań 2009

-     "Radło" - Kwartalnik Informacyjny Ziemi Radłowskiej nr 3/2007; nr 2,3,4/2008-     Sobieraj Maciej, Tumidajski Kazimierz w: Słownik biograficzny miasta Lublina, Lublin 1993.

-     Żebrowski Leszek, Tumidajski Kazimierz w: Encyklopedia "Białych Plam", t. XVII Radom 2006.

-     www.klub-generalagrota.pl

www.groby.radapwim.gov.pl

www.linia.com.pl

www.malopolskawiiwojnie.pl

www.serwisy.gazeta.pl

www.zolnierzewykleci.pl

 

Zdjęcia i dokumenty stanowią część archiwum Zygmunta i Joanny Zaradkiewiczów przekazanego Miejsko-Gminnej Bibliotece w Radłowie (publikacja za zgodą kwartalnika "Radło”)