Tarnowskie Azoty pod kreską.

(Gdy „kreska” oznacza zero na skali wyniku z działalności operacyjnej)

 

Już dwa ostatnie lata z rzędu (za rok 2013 i za 2014) Grupa Azoty, (dawniej Azoty Tarnów) ponosi stratę na działalności operacyjnej.  W ciąg 7 lat funkcjonowania jako spółka giełdowa, stratę operacyjną poniosła w trzech latach. Oprócz w dwóch ostatnich, również w 2009 roku. Jako jedyne, ze strata operacyjną, z podstawowych zakładów produkcyjnych Grupy Azoty (Patrz wykresy 2, 3 i 4).

 

Ponadto, oceniając znaczenie poszczególnych zakładów Grupy wartością osiągniętych przychodów ze sprzedaży, tarnowskie Azoty plasują się na końcu, z przychodem niewiele przekraczającym połowę przychodów Azotów puławskich - pod tym względem hegemona Grupy.  (Patrz wykres 1).

Strata na działalności operacyjnej, a operacyjną działalnością tarnowskich Azotów jest produkcja chemikaliów, jest zagrożeniem dla ciągłości ich funkcjonowania. Tym bardziej, że stratę zanotowano (rok 2014) we wszystkich, oprócz pobocznej energetyki, segmentach: produkcja nawozów, produkcja tworzyw i pozostała produkcja.

Pesymistycznego obrazu kondycji „lidera” Grupy Azoty nie ubarwi fakt, że również w latach straty operacyjnej, tarnowskie Azoty miały zysk netto i to niemały. Tylko, że zysk ten pochodził nie z działalności podstawowej (operacyjnej), ale z dywidend. A te mogą być lub nie. Poza tym życie na koszt innych członków Grupy, również z dużymi finansowymi potrzebami na rozwój, osłabia Grupę i nie jest możliwa do kontynuowania. W sytuacji, gdy Grupę Azoty utworzono politycznie, markując jedynie przejęciami rynkowymi, dywidendę można ściągać jedynie mając polityczne poparcie, a te, jak już tarnowska firma doświadczyła, zmienne jest. Przyszłości, w szczególności przyszłości zakładu produkcyjnego, nie wolno budować na politycznych wpływach. Zwykle źle się to kończy.

 

Doświadcza to tarnowski zakład. Inwestując w finansowe przejęcia, zadłużając się, zaniedbał inwestycje w produkcję, co spowodowało, że z lidera w polskiej chemii, jeżeli chodzi o skalę produkcji jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, stał się jednym z mniejszych producentów Grupy.

Inna sprawa, że kierownictwo tarnowskich Azotów nie bardzo wie, w jaki obszar inwestować. Sztandarowy projekt zbudowania instalacji produkcji tworzywa POM, opisany w prospekcie emisyjnym, który miał być sfinansowany ze środków uzyskanych ze sprzedaży akcji, został zarzucony ze względu na jego nieefektywność. Zresztą słusznie, bo wystarczy przyglądnąć się aktualnym (2014 rok) wynikom osiąganym w segmencie tworzyw. Na porzuconym projekcie budowy instalacji POM skończyły się pomysły kierownictwa, co do poszerzenia skali produkcji i zwiększenia znaczenia „Tarnowa” na rynku. Obecne zamiary związane są jedynie z modernizacją dotychczasowych zdolności produkcyjnych.

Trudno nie uznać, że taka kondycja tarnowskich Azotów jest skutkiem, nieliczących się z rzeczywistością, politycznych ambicji utworzenia z tarnowskich Azotów „właściciela” polskiej Chemii, tzw. „Wielkiej Syntezy Chemicznej). I to w sposób zakupu przez firmę de facto słabszą. Tarnów, na zakup innych zakładów, pozbawił się na długie lata środków niezbędnych na swój rozwój. Widać to po skali produkcji na tle innych zakładów.

 

Chyba, że przyjąć wyjaśnienie z zakresu teorii spiskowych, iż kondycja tarnowskich Azotów jest wynikiem rządzenia w ostatnich latach przez kierowany przez puławianina Zarząd.

Tymczasem obserwujemy, że i tak centrum decyzyjnie przeniosło się do Puław, w ślad za ministrem z stamtąd pochodzącym. Świadczy o tym m.mm. i taki prozaiczny fakt, że budynek zarządu „giganta europejskiej chemii” wygląda na opustoszały (Patrz zdjęcie) , jakby nikt w nim nie pracował. Prognozy polityczne wskazują, że już jesienią br. centrum decyzyjne dotyczące tzw. „ciężkiej chemii” powędruje jeszcze dalej: do Polic, w ślad za przesuwaniem się środkiem politycznej ciężkości.

Do zajrzenia do rocznych raportów Grupy Azoty, tak tych skonsolidowanych jak i jednostkowych, zachęcił mnie artykuł w Tarnowskich Azotach traktujący o wynikach finansowych za 2014 rok. Zwykle taki artykuł zawierał wiele liczb a tym razem jedynie odsyłał do stron www Grupy. Nie było, czym się chwalić. To było zaproszenie, aby to sprawdzić, co się dzieje.

Konsolidacja polskiego przemysłu chemicznego, przeprowadzona przez ministra Aleksandra Grada i jego podręcznego Jerzego Marciniaka, jest przykładem, jak osiągnąć to, co się już ma, wydając dziesiątki, jeżeli nie setki milionów złotych.

To, co się miało, to polski przemysł chemiczny (z małymi wyjątkami) w jednym ręku jednego właściciela: Skarbu Państwa. Aby skonsolidować wystarczyło wybrać jedną ze spółek, jako lidera grupy, i włożyć do niej udziały spółek pozostałych. Szybko, tanio i bez ryzyka. Konsolidacja byłaby dokonana sposób przemyślany, bez ryzyka wrogiego przejęcia, bez niepotrzebnych animozji, i co najważniejsze; bez finansowego osłabienia lidera grupy, a ze wzmocnieniem wszystkich.

No, ale nie zarobiłyby wówczas milionów przeróżnego rodzaju firmy oceniające, certyfikujące itp., itd. Trzeba przyznać, że nie zarobiłby w tak bezpośredni sposób również Budżet Państwa, przecież tarnowskie Azoty kupowały od Skarbu Państwa pozostałe spółki. Tylko, że Skarb Państwa i tak pozostałaby właścicielem Grupy, którego wartość znacząco by wzrosła. Efekt dla Budżetu czy tez Skarbu Państwa Skarbu byłby wiec taki sam przy wielokrotnie mniejszych kosztach.

Dane w tabelach zaczerpnięte są z rocznych raportów finansowych opublikowanych na stronie www.grupaazoty.com.  /jb/

 

  

„Grupa Azoty”, uprzednio „Azoty Tarnów”, a jeszcze wcześniej Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach.

 

Grupa Azoty to żadna grupa, to tylko Azoty Tarnów, wcześniej nazywane Zakładami Azotowymi w Tarnowie-Mościcach, a jeszcze wcześniej im. F. Dzierżyńskiego. Uruchomione w 1927 roku jako Państwowa Fabryka Związków Azotowych, a latach kryzysu, w roku 1933, po połączeniu a fabryką w Chorzowie, jako Zjednoczone Fabryki Związków Azotowych w Chorzowie i Mościcach - największe zakłady chemiczne w II RP.

 

Skąd taki dziwoląg, aby nazwą grupową obdarzyć jednostkę? To oczywiste. Jedno dziwne bierze się z innego dziwnego.

Przejmowanie spółek chemicznych przez Azoty Tarnów było takie „nie całkiem”. Niby był właściciel, ale taki niepełny. Nie mógł, np. wskutek oporu puławskich Azotów, właściwie nazwać swojej własności. Po przejęciu przez Azoty Tarnów Azotów puławskich te ostatnie powinny mieć nazwę: „Azoty Puławy – grupa Azoty Tarnów”. Podobnie z Kędzierzynem: ”Zakłady Azotowe w Kędzierzynie – grupa Azoty Tarnów” czy też „Zakłady Chemiczne ‘Police’ - grupa Azoty Tarnów. Po prostu fraza „grupa Azoty Tarnów” powinna być dookreśleniem firmy przejętego przedsiębiorstwa, oznaczającą przynależność do grupy i wskazująca na grupą tą zarządzającego. No, ale ambitni puławianie nie zgodzili się, pod żadnym warunkiem, aby wyraz „Tarnów” pojawił się w ich nazwie.  Przyjęto więc dla Azotów Tarnów nazwanie „Grupa Azoty” i w ten sposób Azoty Puławy należą do Grupy Azoty a nie go grupy Azoty Tarnów. Te perturbacje z nazwą Grupy trudno skomentować inaczej niż tak, że świadczy to o konsolidacji dokonanej siłą polityczną, słabnąca wraz zaawansowaniem konsolidacji i zapowiadająca przyszłe perturbacje. Już słyszy się o staraniach puławian o przeniesienie siedziby grupy, jeżeli nie do Puław to przynajmniej do Warszawy. Gorzej, jeżeli zmiana centrum zarządzania grupą przyniesie zanegowanie dotychczasowych rozwiązań organizacyjnych, których poziom skomplikowania już dawno przekroczył zdolność zarządzania organizacją a kompetencje poszczególnych ogniw organizacji są w ciągłym uzgadnianiu.

 

Firma (nazwa) – w sumie rzecz w tym przypadku trzeciorzędna. Chociaż logo firmy jest w świecie gospodarki szanowane i ma swoją wartość handlową. Komu i dlaczego przeszkadzała piękna „Jaskółka”, znak firmowy Mościckiej Fabryki, znany na wszystkich kontynentach od 1927 roku? Dlaczego zastąpiono ją nieokreślonym ptakiem, skowronka czy też wróbla przypominającym?  Pytania retoryczne. Po prostu jakaś dziwna skłonność do niszczenia tego, co było, do uznawania, że to, co było, to było złe, oraz nuworyszowska potrzeba formalistycznego zaznaczania, swego znaczenia i swojej aktywności.

Pomijam w tym momencie błąd gramatyczny wyrazu „Azoty” w określeniu firmy. Azot, jako gaz, nie ma liczby mnogiej. Pewnym usprawiedliwieniem tego „byka”, za który dwója już w podstawówce, jest to, że taki wyraz zadomowił się w potocznym, ludowym języku. A szkoda, bo dawniej mówiło się na te Zakłady pięknie: „Mościce” po prostu. A w ogóle to „Mościce”, nazwanie tak pięknie wdzięczne Prezydentowi II Rzeczpospolitej, wielkiemu chemikowi, Ignacemu Mościckiemu, zanikają. Zniknęły z nazwy Zakładów, zniknęła nazwa przystanku kolejowego a w zamian jest Tarnów-Zachodni…

 Powrót

 

 

 

Pięknie utrzymany, ale „wyludniony”, budynek zarządu Grupy Azoty